Witajcie moi cudowni Czytelnicy!
Pewnie za Waszymi oknami pada deszcz lub co gorsza śnieg. Kto z Was już trenuje lepienie króliczków wielkanocnych? :D Tymczasem w moim mieszkaniu właśnie unosi się przepiękny aromat pieczonych jabłek. A piekarnik pusty. Skąd więc taki zapach? Tak pachnie jeden z wosków z najnowszej kolekcji Yankee Candle - Cafe Culture. Kolekcji słodkiej, urzekającej, posiadającej predyspozycje do uzyskania tytułu czynnika wywołującego mdłości. Ale spokojnie, nie jest tak źle. Posłuchajcie mojej opowieści... :)
"Tego lata ucieknij na małe, relaksujące wakacje, gdzie będziesz mógł cieszyć się wszystkimi luksusami Cafe Culture w zaciszu własnego domu. Zanurz się w świeżo upieczonych bułeczkach z rodzynkami, słodkiej karmelowej tarcie tatin i głębokim, bogatym zapachu trufli o smaku cappuccino."
Cafe Culture to rodzaj zachowań i społecznych zwyczajów, które kręcą się wokół... kawy. Jej picie jest oznaką pójścia z duchem czasu, gdyż współczesność wymaga bycia ciągle w biegu, a kawa jest idealnym stymulantem do działania. Daje niezły zastrzyk energii i pomaga w osiąganiu życiowych celów. Modne staje się chodzenie z kubkiem kawy w ręku - skąd to się wzięło, ktoś wie? :) W każdym razie kawa to synonim czegoś w rodzaju luksusu, daje poczucie, że podążamy za światem i nie stoimy w miejscu. Ale picie filiżanki kawy można wiązać też z odpoczynkiem i chwilą relaksu. Fajnie jest zrobić sobie przerwę na małą czarną i zrelaksować się w kawiarni stylizowanej na paryskie kawiarenki w wiosennym, rozgrzewającym słońcu. I o to chodzi w tej kolekcji. Żeby poczuć zapach słodkich przysmaków prosto z Paryża, które tamtejsi ludzie zajadają podczas picia kawy. Oj, robi się hipstersko... :)
Dawno już nie miałam wosku, który tak prawdziwie oddawałby rzeczywisty zapach. Tarte Tatin to zapach świeżo upieczonej tarty z jabłkami, odrobiną przypraw i wanilią. To nie jest typowe jabłko z cynamonem, które możemy poczuć, wąchając pierwszą lepszą jabłkowo-jakąś tam świeczkę. To prawdziwe ciasto z jabłkami. Pachnie dokładnie tak, jak to opisano. Mocno wilgotne, białe, klejące ciasto, wymieszane ze słodkimi, absolutnie niesoczystymi, jabłkami. Wyczuwam to intensywną mleczną nutę - chyba ktoś tę tartę jadł, popijając kubkiem ciepłego mleka, a nie kawą.
Tarte Tatin to naprawdę cudowny, bardzo intensywny zapach, który długo utrzymuje się w pomieszczeniu. Nada się do dużych mieszkań. W sam raz na święta - nie trzeba piec ciasta. :) Wystarczy mały kawałeczek wrzucić do kominka, a po kilku dniach nadal wyczuwany jest w mieszkaniu zapach jabłek... I tu uwaga: każdy z wosków z tej serii może w nadmiarze męczyć, bo są naprawdę słodkie i mogą stawać się wręcz mdłe. Ten jest najbardziej kwaskowy, choć kwaśnej nuty tutaj nie ma, ale w porównaniu do pozostałych, taki właśnie jest. Został moim ulubieńcem. :)
Pain au raisin również bardzo przypadł mi do gustu. Pain au raisin to francuskie maślane bułeczki ze specjalnym kremem robionym z mleka i żółtek jaj oraz z rodzynkami. Doprawia się je cynamonem, wanilią, a rodzynki macza się w koniaku. Ten wosk można skojarzyć z takim opisem. Są tu nuty, które już znamy z YC, bo czuć tu intensywny zapach cynamonu. Ale ja czuję też te rodzynki i one nadają lekko orzeźwiającej nuty. Mimo wszystko dokładnie rozpoznamy, że to zapach jakiegoś słodkiego wypieku. Można się w nim zakochać, ale też stwierdzić, że to nic specjalnego. Kto nie lubi cynamonu, niech nie próbuje. Lepiej upiec samemu takie bułeczki, pomijając cynamon w przepisie. I voila! :)
Zapach jest intensywny, ale nie tak bardzo jak ten jabłkowy. Nada się do średnich pomieszczeń. Nie odda w 100% naturalnego zapachu pieczonych bułeczek, ale będzie ładnie wypełniał przestrzeń słodką wonią. Trzeba tylko uważać, żeby nie odurzyć się koniakiem - pamiętajcie, nie prowadźcie po alkoholu! :)
Lubicie słodkie czekoladki, które wyglądają jak luksusowe, bardzo drogie grzyby - trufle? Takie własnie zajadają "paryskie pieski". Czy dałam się skusić? No niestety, ten przysmak do Paryża mnie nie przyciągnie. Jeśli smakuje tak jak pachnie Cappuccino Truffle, nie ma szans, żeby coś między nami zaiskrzyło. Czekoladki o smaku kawy podczas picia kawy to zdecydowanie zbyt wiele. Ale chwila... Kawy? Jakiej kawy? Możemy przeczytać, że ten wosk to "głęboki, bogaty aromat ziaren palonej kawy z nutą aksamitnej czekolady". Czekolada najgorszego gatunku jak najbardziej, ale kawy tutaj jak na lekarstwo... Na pewno nie ma głębokiego aromatu. Czuć jakieś tam delikatne nutki ziaren kawy, ale naprawdę delikatne, które odejmują na szczęście słodyczy całej kompozycji, co jest akurat na plus. Z drugiej strony przecież Cappuccino pachnie inaczej niż mielone ziarna kawy, ale mimo wszystko nawet jak cappuccino ten wosk nie pachnie. A sama czekolada, jak już wspomniałam, przywodzi na myśl przykre wspomnienia, kiedy otwierałam barek w poszukiwaniu jakiegoś przysmaku, a w środku znajdowałam jedynie starą czekoladkę z pseudoczekoladowego wyrobu.
To najmniej słodki zapach z całej trójki, ale może być równie mdły. Intensywność oceniłabym 2/5 - poważnie. Czuć go tylko na początku, a potem rozpływa się, jak gdyby wydyfundował przez szczeliny w oknie. Ale nie ma co narzekać, bo nie urzekł mnie zapachem. Wygląda o wiele bardziej kusząco niż pachnie.
Podsumowując: dwa zapachy z trzech mogłyby wejść na stałe do mojego zapachowego menu. Ogromnie dziwi nie tylko fakt, że są one w wiosennej/letniej kolekcji, bo nie wyobrażam sobie latem palić w kominku tak ciężkich zapachów. Woski tylko dla miłośników duszących, słodkich, ulepkowatych aromatów. Kto był w Paryżu, ten będzie wiedział, jak bardzo oddają one klimat tego miasta. Ja niestety tego szczęścia nie miałam, więc muszę bardziej wysilić wyobraźnię. I zadziałała ona właśnie przy Tarte Tatin oraz Pain au raisin - poczułam się jak we francuskej kawiarence. Zobaczyłam siebie siedzącą na metalowym, białym krześle pod Wieżą Eiffla, delektującą się wybornymi słodkościami i popijającą kawę z małej, uroczej filiżanki.
Poznaliście już zapachy z najnowszej kolekcji? Przeniosły Was do francuskiej kawiarni? Jesteście amatorami picia kawy?
P.S. Przepraszam ze te brązowe kropki na tytułowym obrazku, które bynajmniej nie są okruszkami - pojawiają się po załadowaniu do okna bloggera, nie mam pojęcia, dlaczego. :)
Ostatnio chciałam kupić te woski ale jak dotarłam do mojej mydlarni to pocałowalam klamkę.
OdpowiedzUsuńMnie pani z kolei zwodziła, że w tygodniu nie będzie jeszcze dostawy - a jednak była, więc dobrze, że wytrwale codziennie przechodziłam tam obok wystawy. :D Zamów przez Internet, bo przez opakowanie i tak nie czuć, jak one pachną. Po rozpaleniu zapach całkiem się zmienia. :)
Usuńaż nabrałam apetytu na coś słodkiego! zapowiadają się rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńNo to co: kawka, ciasteczko i Yankee Candle... :) Idealne połączenie, które ja już dzisiaj zaliczyłam, teraz czas na Ciebie! :)
UsuńNajbardziej zainteresował mnie ostatni zapach. Apetyczne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńZapachy równie apetyczne - zawsze na diecie można pozwolić sobie na odrobinę słodkości. :) Choć ostatni akurat najmniej realnie oddaje jedzeniowy zapach. :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać aż dorwę te woski w swoje ręce! Wszystkie trzy! Zapowiadają się obłędnie!
OdpowiedzUsuńNa pewno przynajmniej jeden skradnie Twoje serce, jeśli kochasz słodkie zapachy - nie ma inne opcji! :)
UsuńPain au raisin- już wyobrażłam sobie ten zapach francuskich maslanych bułeczek ;)
OdpowiedzUsuńBardziej pachną jak te maczane w alkoholu rodzynki z cynamonem, ale faktycznie czuć trochę wypieku. :) Naprawdę ładny zapach :)
Usuńchce je wszystkie!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mogę się już nimi podzielić, bo prawie wszystko wypaliłam... :( :D
UsuńCzekam właśnie na dostawę, uwielbiam te woski ,często moje mieszkanie wypełnia ich zapach. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodobają! :)
UsuńNie miałam wosków YC i jakoś mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńA używasz czegoś innego, żeby w mieszkaniu ładnie pachniało? :) Ja zaczęłam od zapachu do kontaktu, a potem zachciało mi się eksperymentów. Raz spróbowałam YC i już nie potrafię przestać. :) Uwielbiam, kiedy ludzie wchodzą do mojego mieszkania i mówią, że pachnie cudownie jak w perfumerii. :)
UsuńI za to kocham Yankee Candle - za te naprawdę autentycznie, nietuzinkowe zapachy! :)
OdpowiedzUsuńJa im właśnie ostatni zarzucałam powtarzalność zapachów, ale te absolutnie są nowościami. :)
UsuńPierwsze dwa zapachy zdecydowanie mnie zaciekawiały! Z paleniem ich jednak pewnie wstrzymałabym się do jesieni, bo wtedy mam największą ochotę na takie słodkości :)
OdpowiedzUsuńPóki co mamy zimę, więc warto przetestować. :D
Usuńchyba będę musiała zamówić moje pierwsze woski :p. bo już wszędzie kuszą :p
OdpowiedzUsuńZamów jeden a przepadniesz... :) Polecam zacząć od Pink Sands, Soft Blanket lub Honey Blossom. :)
UsuńByłam ciekawa Cappuccino Truffle, ale chyba mnie zniechęciłaś :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam! :D Może Tobie się spodoba, bo czytałam i zachwyty na jego temat, ale dla mnie to nie to. :)
UsuńJa czytałam o nim już różne opinie i chyba ostatecznie sobie daruję :)
UsuńPain au raisin miło mi sie paliło, a ten Cappuccino Truffle - czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy Ci się spodobał! :)
UsuńCappucino zdecydowanie u mnie na nie, nie lubie zaoachu kawy itd xD tak samo te ciastkowe, pieczone itd ojj nie dałabym rady :DD Ale moim zdecydowanym ulubieńcem jest Cranberry Pear < 33
OdpowiedzUsuńOjjj tak... u mnie też 3 miesiące w najgorszym wypadku, kiedy sama dolecę do Mojego, a w najlepszym, ale dla Niego najgorszym bo np. nie będzie roboty to miesiąc - półtora... ale masakra ^^ niby już minęło półtora miesiąca a ja się czuję strasznie :<< gdzie Twój? mój Anglia, Mansfield :<
ajajajaj, no to kurde jeszcze gorzej... mój związek to i tak w sumie 4 lata rozłąki rpzez studia, ale w dalszym ciągu to było tlyko 2h drogi, a teraz masakra.... Ty 2 lata, ja już półtora nie ogarniam ^^ podziwiam... to jest czasem rpzewalone
UsuńDziwne zapachy wybrane do kolekcji wiosennej. Takie jedzeniowe, słodkie aromaty wybieram raczej zimą. Tych jeszcze nie wąchałam.
OdpowiedzUsuńTeż byłam zdziwiona, ale YC chyba przewidziało polską wiosnę - dwa stopnie na plusie, silny wiatr i deszcz ze śniegiem. :D
UsuńPain au raisin nie dla mnie, nie cierpię cynamonu! bleeee ;)
OdpowiedzUsuńJabłuszka za to już bardzo, a tarta jabłkowa brzmi przepysznie! :)
A no jak nie cierpisz, to pewnie wyczujesz jego nuty, ale to nie są typowo cynamonowe zapachy. :)
UsuńOj i tak właśnie pachnie! :)
Fajne zdjęcia! Dwa pierwsze woski zdają się być ciekawą opcją, choć obawiam się, że dla mnie będą zbyt mdłe - różnie to bywa ze słodkościami od YC :)
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje właśnie, że wszystkie są mdłe - ostatni najbardziej, ale też jest najmniej naturalny. :)
Usuńuwielbiam te woski ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie --> http://eunikovakinga.blogspot.com/
Ja również! :)
UsuńDziękuję za zaproszenie, odwiedzam każdego Czytelnika, który daje o sobie znać w komentarzu, także bez obaw. :)
Jeszcze nie mam wosków z tej serii, ale w poniedziałek mam w planach wybrać się do Mydlarni i je zakupić :) Jestem bardzo ciekawa czy któryś z nich przypadnie mi do gustu - zazwyczaj moje serce zdobywają tarty o owocowych nutach zapachowych :)
OdpowiedzUsuńW takim razie jabłkowy może Ci się spodobać, ale to bardzo słodkie jabłuszko... :) Daj znać, co kupiłaś i co polubiłaś. :)
UsuńPierwszy chyba najbardziej przypadłby mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńMusisz sama się przekonać! :)
Usuń