Ciężkie jest życie blogera – Meet Beauty Conference 2015

0
1066
Rate this post

Hej Kochani! Minął już ponad tydzień od naszego spotkania w Warszawie, a ja jeszcze nie pokazałam, jak było fajnie. 🙂 24. października spotkaliśmy się w w gronie 250 osób – w większości kobiet, ponieważ panów było trzech – na Meet Beauty Conference. Jeden dzień pełen wrażeń. Żeby jednak nie było zbyt słodko, trzeba trochę ponarzekać. Darowanemu koniowi się w gębę nie zagląda, bo potrafi nieźle ugryźć, ale czasem możemy mu uratować tą „troską” życie… 🙂 Gotowi?

Meet Beauty – ta największa konferencja tego typu w Polsce zebrała w BABCE blogerów i vlogerów urodowych, czyli tych, którzy tagują się kategorią „BEAUTY”. Na miejscu czekały na nas stoiska Golden Rose, Wax Angielski Pilomax, Neo Nail, Olympus oraz Pierre Rene. Warto było zajrzeć na pierwsze trzy.

Golden Rose oferowało makijaż lub manicure firmowymi kosmetykami, a przy tym każda chętna osoba mogła otrzymać wymarzone produkty tej marki. Mimo przygotowanych gotowych zestawów panie, które nas obsługiwały, starały się dopasować kosmetyki do naszych potrzeb. To sprawiło, że tylko bardziej pokochałam tę markę – szacunek do klienta stawiam na podium moich wymagań. 🙂 Czekajcie też na nowość tej firmy – kosmetyki do pielęgnacji twarzy, a także kremy BB. Jestem bardzo ciekawa! Do testów dostałam próbkę bazy pod makijaż. Zobaczymy, jak się sprawdzi.

Pilomax proponował badanie skóry głowy, co jednak było dla mnie niezbyt zadowalające. Dlaczego? Ponieważ kosmetyki otrzymywało się stojąc w kolejce, a po badaniu pani zaglądała do torebek, w celu sprawdzenia, czy będą one pasowały do diagnozy i … nie widziałam, żeby komukolwiek coś wymieniała. Czy to oznacza, że kosmetyki można było dopasować na oko, a może Pilomax ma tak świetne produkty, że nieważne co weźmiecie, będziecie zadowoleni? 😀 Stawiałabym na to drugie, bo jestem ZACHWYCONA szamponem. Na maskę jeszcze przyjdzie pora, ale wiążę z nią duże nadzieje. Tu jednak kolejny minus: pani zaleciła mi niestosowanie szamponów z SLS, a szampon, który dostałam zawiera SLES… 🙁 Mimo to używam go z przyjemnością. 🙂

Stiosko Pierre Rene było permanentnie nieczynne, a miałyśmy kilka pytań do marki. Narzekałyśmy też, że brakuje nam możliwości zakupu jakichś produktów firm, które są obecne na konferencji.

Przed konferencją ruszyła rejestracja na różne panele: od wykładów, poprzez warsztaty makijażowe, manicure i włosowe, aż po fotograficzne. Nie dla każdego starczyło miejsca na warsztaty, które ostatecznie okazały się bezdyskusyjne kolejnymi wykładami. Brałam udział w każdych, oprócz fotograficznych (ponieważ fizycznie nie było to możliwe, nad czym ubolewam, ale nie można mieć wszystkiego). Po kolei:

1. Warsztaty makijażowe Pierre Rene
Chyba najciekawsze. Stół obstawiony kosmetykami firmy, dość długa i dokładna prezentacja produktów nowych oraz kultowych. Wszystko podparte prośbami o opinie z naszej strony i możliwością dotknięcia wspominanych produktów. Dla chętnych była możliwość wykonania makijażu, ale która chciała obnażać swoje prawdziwe ja?! 😀 Na koniec fajny QUIZ z nagrodami i upominek dla każdego uczestnika. Sympatycznie, ciekawie. Nie nudziłam się.

2. Warsztaty Neo Nail
BARDZO żałuję, że nie dano nam do ręki wzorników i nie nauczono, jak robić zdobienia. W zamian za to czekało nas video na żywo, podczas którego profesjonalistka wykonywała manicure na prawdziwych paluszkach. Obejmował on trzy zdobienia, które powiedzmy sobie szczerze, były banalne: efekt syrenki z proszku, naklejka wodna i – co dla mnie najciekawsze ze względu na nieznany mi produkt – efekt syrenki w lakierze. Na koniec czekały na nas genialne prezenty (powoli rozważam zdradę Semilaca).

3. Warsztaty Remington
Beznadzieja – to jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl po przejściu przez te „warsztaty”. Może nie powinnam tego określać tak wprost, ale wydawało mi się, że do tak dużej konferencji warto się dobrze przygotować, żeby zebrać pozytywne opinie i zdobyć szacunek tych, którym dzisiaj ufa coraz więcej osób – blogerów. Połowa czasu, czyli jakieś 15-20 min, zajęła prezentacja najnowszej linii produktów, które nie zasłużyły moim zdaniem na reklamę, ale mimo to Wam je przedstawię. Być może kogoś zainteresują… Jest to seria PROtect, w skład której wchodzą: suszarka, prostownica, lokówka, lokówko-suszarka i dwie szczotki. Wszystkie zawierają elementy nasycone trzema odżywkami: keratyną, olejkiem makadamia i arganowym. Urządzenia działają na niższych temperaturach niż tradycyjne, dając lepsze efekty nie tylko stylizacyjne, ale też zmniejszają możliwość uszkodzenia włosa i przedłużają trwałość fryzury. Teoretycznie… Na koniec wykładu przyszedł „profesjonalny” (albo chciał być zbyt wyluzowany, albo naprawdę nie był profesjonalny) fryzjer, który zaprezentował na jednej osobie z tłumu efekt działania jednego urządzenia. I o ile efekt prostownicy był naprawdę super, o tyle widziałam, że loki zepsuły się po kilku godzinach… Niezbyt fajne były również nagrody w konkursie organizowanym przez firmę – jedne firmy dawały wielkie prezenty „na dzień dobry”, a Remington jako NAGRODĘ dał masażer do głowy – na rynku kosztuje on 3 zł. Masażerów było, nie wiem… ze 4? Mi byłoby wstyd tak ugościć ludzi i szkoda było mi osób, które dostały masażery, bo wydaje mi się, że zasłużyły na więcej. 🙁

Byłam też na dwóch wykładach. Pierwszym był „SEO przyjaciel blogera” Tomasza Stopki. Ciekawy wykład na temat statystyk, ale nie wydaje mi się, żebym odnalazła tam coś odkrywczego. Dla nieświadomych jednak wykorzystywania haseł wyszukiwarki, które pozwalają trafić na naszego bloga, wykład był jak znalazł. Drugi wykład był dla mnie raczej ciekawostką i właśnie z ciekawości na niego poszłam. „Vlog – jak zacząć? Case study” w wykonaniu Oleski. Humorystyczny, pogodny, z dystansem. Wniosek na temat rozpoczęcia vlogowania? Być sobą. I dziesięć razy zastanowić się nad wysyłaniem próśb do firm o współpracę – później możecie się tego niewyobrażalnie wstydzić. 😀

Jedzonko wyglądało świetnie, smakowało mi nieco mniej. Desery były super, ale obiad mógłby zawierać jednak coś ciepłego (nie licząc kawy czy herbaty). Ot, takie narzekania grubasów… 😀

Jak na dobrą imprezę, na której można spotkać tyle gwiazd, przystało, były również ścianki. Nie mogłyśmy się z Panią Malutką oprzeć… 😀 Poznałam tam kilka sympatycznych osób, wszystkie serdecznie pozdrawiam. :* Zapraszam Was w szczególności na vloga Pani Malutkiej (Kai) oraz bloga Adrianny. <3

Organizatorzy nie pozwolili nam wyjść z pustymi rękami. Tak to już działa – my dostajemy kosmetyki, a firmy niezobowiązujące polecenie w naszych notkach. ;D Dziękuję więc markom: Semilac, Natura, Kobo, Fa, Gliss Kur, got2b oraz Syoss za świetne paczuszki. 🙂 Oczywiście podziękowania należą się również patronom medialnym: Radio Kolor, zBLOGowani, Mediakraft, styl.fm, iBeauty.pl, Groszki.pl, face&look oraz EKSMagazyn. Niebawem podam Wam, które produkty są warte uwagi, bo naprawdę znalazłam tu kilka perełek. 🙂

Podsumowując: Meet Beauty ma niezły potencjał, ale zabrakło lepszej organizacji. Co bym zmieniła? Miejsce – w Babce nie było ścian, tylko parawany, tak więc konkretne warsztaty przekrzykiwały się między sobą, co było uciążliwe. Wydaje mi się też, że 3 aktywne stoiska na 250 osób to niewiele. Mimo wszystko warto było zajrzeć do Warszawy i przebyć 6-godzinną drogę. Poznanie tylu wspaniałych osób jest przecież bezcenne. 🙂