Gra, jak mu się podoba – antyperspirant naturalny bez soli aluminium Schmidt’s

0
973
Rate this post

Hej Kochani! Pamiętacie upalne wakacje sprzed lat? Może w czasach dzieciństwa. Ukrop w lipcu, lejący się z nieba żar, roztopiony asfalt i rażące w oczy swoim błękitem niebo. Wtedy zależało nam tylko na tym, żeby jak najmocniej ubrudzić ręce i móc je potem wypłukać w chłodnej rzece, zniszczyć nowe buty włażąc na drzewo, które daje cień i rozciąć policzek, zwisając z trzepaka. A dzisiaj w upale szukamy… dobrego antyperspirantu. 🙂 Jeśli opanowała Was już mania unikania soli aluminium, musicie koniecznie spróbować naturalnego antyperspirantu Schmidt’s. Możecie też… przygotować go samodzielnie.

1. Opakowanie
Antyperspirant znajduje się w masywnym słoiku z grubego szkła. Jakość opakowania jak dla mnie na plus. Minimalistyczna etykieta wygląda estetycznie i macha do nas z daleka swoją ekologicznością.

W słoiczku znajdziecie plastikową, maleńką szpatułkę do nakładania produktu. Jest tak mała, że osoby z większymi dłońmi (np. mężczyźni) będą miały problem z posługiwaniem się nią, ale mi ona nie przeszkadza. Ładnie i szybko zeskrobuje odpowiednią warstwę antyperspirantu. Paluchem na pewno nie będzie przyjemnie w tym słoiku grzebać.

[Pin on Pinterest]

2. Konsystencja i zapach
Wersji zapachowych tego dezodorantu jest kilka. Ja wybrałam najbardziej popularną i zachwalaną „Bergamotka i limonka”. Szczerze mówiąc nie martwiłabym się zapachem, bo faktycznie po nałożeniu zapach szybko się ulatnia. Moja wersja pachnie cytrusowo, orzeźwiająco – jak cytrynowe tabletki musujące z witaminami. Przyjemnie, w opakowaniu dość intensywnie, ale tak jak wspomniałam, zapach znika po nałożeniu na skórę po kilkunastu minutach.

Konsystencja kosmetyku pochodzi od masła shea. To zestalone, lekko kruche, ale przy tym plastyczne masło. Łatwo się go nabiera nawet palcem. Nie topi się w upale. Tym łatwiej jest go rozsmarować pod pachami, im dłużej ogrzewany go między palcami. Bo tak zaleca producent: nabrać szpatułką odrobinę (ja używam na jedną pachę ilość wielkości pestki wiśni, może ciut więcej), stworzyć między palcami kulkę i taką kulkę wetrzeć w pachę.

[Pin on Pinterest]

3. Skład

Butyrospermum parkii butter, Sodium bicarbonate (soda oczyszczona), Maranta arundinacea powder, Theobroma cacao seed butter, Citrus bergamia essential oil, Citrus aurantifolia essential oil, Tocopherol (vitamin E), Humulus lupulus extract

Jest to produkt całkowicie naturalny, wegański, nietestowany na zwierzętach. Nie zawiera tym samym soli aluminium, co było powodem, dla którego go kupiłam. Zawiera jednak w to miejsce sodę, na którą trzeba uważać, bo może nieźle podrażnić.

Co ciekawe, w składzie znajdziecie w zasadzie pospolite składniki, więc możecie kupić w zielarskim półprodukty i przygotować ten dezodorant samodzielnie. W Internecie znajdziecie mnóstwo przepisów, jak to zrobić, np. na kanale Nieesia25, choć ciężko jest odnaleźć właściwe proporcje i najlepiej jednak dodać olejki eteryczne bergamotki, bo sama w sobie ma działanie eliminujące brzydki zapach.

[Pin on Pinterest]

4. Cena i dostępność
Zapłaciłam za niego 52 zł / 56,70 g. Niby dużo, ale dezodorant jest bardzo wydajny i wystarczy na ok. 2-3 miesiące, przez co cenowo wychodzi niewiele więcej od zwykłego antyperspirantu za 12 zł, którego ja zużywam w 3 tygodnie. Jest dostępny tylko online i to w niewielu sklepach. Ja kupiłam swój słoiczek w sklepie Maurelii i bardzo go Wam polecam. Przesyłka przychodzi szybko i jest ślicznie zapakowana.
Jeśli mieszkacie w Holandii, dostaniecie te dezodoranty w ofercie online Douglasa. Przesyłka jest tam darmowa.

5. Działanie
Produkt ma być nietłusty i nie robić plam, ale niestety robi tłuste plamy (nie pod pachami tylko na bluzce podczas jej zakładania). Białe też, choć są zdecydowanie mniej widoczne niż w przypadku tradycyjnych antyperspirantów. Co ciekawe, oba rodzaje śladów nie zostają na każdym materiale – czasem brudzi, czasem nie. Można jednak tego uniknąć i powoli zakładać bluzkę. Nie odbarwił mi ubrań ani nie zostawił plam pod pachami.

Trzeba uważać, żeby nie założyć go za dużo i dobrze wetrzeć, bo inaczej może się zrolować i zostawić widoczne grudki pod pachami.

Samo jego działanie przeciw poceniu się pozostaje dla mnie zagadką. Czasem chroni mnie w 100% przez calusieńki dzień, a czasem czuję zapach potu już po kilku godzinach. Wydaje mi się, że wynika to z nakładanej ilości oraz faktu, że czasem nakładam go dłońmi ubrudzonymi balsamem do ciała. Kiedyś nałożyłam go na nabalsamowane pachy i kompletnie nie działał. Nakładajcie więc go na dokładnie osuszoną, czystą skórę.

[Pin on Pinterest]

Jestem w szoku, że w dobre dni potrafi mnie uchronić nawet przed 30-stopniowym upałem przez CAŁY DZIEŃ. Pachy są kompletnie suche i nie czuć ani odrobiny brzydkiego zapachu. Nie spotkałam jeszcze tak dobrego tradycyjnego antyperspirantu. Do tej pory jednak moim ulubieńcem pozostaje chyba Iwostin, o którym opowiem Wam w ulubieńcach tygodnia, ale niestety posiada on sole aluminium.

Na koniec kilka słów o podrażnieniu, jakie może wywołać soda. Ja używam antyperspirantów także na noc i Schmidt’s przy stosowaniu dwa razy dziennie się nie sprawdza. Co za dużo to niezdrowo – podrażnia pachy jak blokery potu. Co wtedy zrobić? Odstawić go na 2 dni, na dzień pachy smarować antyperspirantem w sztyfcie np. Dove, a na noc balsamem/maścią nawilżającą i na to olejek. Szybko przechodzi. Schmidt’s nie podrażnia natomiast moich pach po goleniu. Wręcz przy regularnym stosowaniu sprawia, że podrażnienia i krostki się nie pojawiają, a skóra pod pachami jest idealnie nawilżona. On po prostu gra, jak mu się podoba.

Pamiętajcie też, że czasem po przejściu na naturalny antyperspirant trzeba trochę poczekać, żeby zobaczyć efekty. Skóra musi się oczyścić i przyzwyczaić do nowego kosmetyku.

Podsumowując…
Może z bilansu plusów i minusów tego produktu nie wynika, że mnie zachwycił, ale jednak. Nie myślałam, że produkt tak naturalny może działać lepiej niż dezodoranty w drogeriach oblegające półki. Nawet blokery nie dawały u mnie takich efektów. Martwi mnie tylko fakt, że czasem ten kosmetyk niezbyt dobrze chroni mnie przed potem i mam nadzieję, że niebawem dojdę do tego, jaka jest przyczyna takich psikusów.