Moja skóra nie lubi się z naturalnymi kosmetykami. Od nich zaczęła się moja niemiła przygoda z problemami na twarzy, dlatego podchodzę do tego typu nowości z dystansem. Przyglądając się jednak moim kosmetycznym zasobom znalazłam 4 produkty, które są naprawdę naturalne, a mimo wszystko bardzo je lubię. Jeśli odpowiadają mi, Wam tym bardziej powinny! 🙂
1. Balsam do ust miętowy, Peppermint Lip Balm, Skin&Tonic London, 20 zł
Jedynie 4 składniki: masło shea, wosk pszczeli, olej kokosowy i olejek miętowy wystarczą, żeby zapewnić odpowiedni komfort ustom. To drugi, zaraz po Hurraw!, balsam do ust, który naprawdę pielęgnuje delikatną skórę warg. Nie uzależnia, doskonale nawilża i łagodzi podrażnienia. Nadaje też niesamowitą gładkość szorstkim ustom. Poza tym tak prosty skład pozwala na stosowanie tego maluszka na inne części ciała. Nawilżam nim nos podczas kataru, nakładam na ukąszenia owadów, bo mięta przyjemnie koi swędzenie, a nawet dbam o skórki wokół paznokci.
[Pin on Pinterest]
[Pin on Pinterest]
2. Krem na noc, Niszcz Pryszcz, Kosmetyki DLA, 28,50 zł
Jak po wszystkich naturalnych kosmetykach wyskakują mi bolące pryszcze, tak ten je goi. Wszystko dlatego, że w końcu ktoś pomyślał i nie wpychał olejku migdałowego czy awokado do kremu dla skóry problematycznej. Zamiast tego znajdziemy tu olej z ogórecznika, który jest zalecany przy łojotokowym zapaleniu skóry ze względu na dużą zawartość kwasu gamma-oleinowego, olej jojoba, który zawiera nawilżający skwalan i nie zapycha skóry oraz olej słonecznikowy neutralny dla trądzikowej skóry. Mamy tu też naturalne źródło kwasu salicylowego w postaci ekstraktu z wierzby oraz związki cynku z krwawnika. Krem pachnie cytrusowo-ziołowo, nieco podobnie do kremu siarkowego z Barwy i ma nawet identyczną konsystencję – tępą, lekką i szybko wchłaniającą się. Matuje naprawdę skutecznie, a jednocześnie reguluje wydzielanie łoju i bardzo ładnie nawilża. Idealny dla skóry tłustej lub mieszanej. Co najważniejsze, naprawdę leczy skórę z krost wszelkiego rodzaju. Trzeba tylko uważać, bo kiedy stosowałam go 2 razy dziennie, zwiększał u mnie ilość wągrów.
[Pin on Pinterest]
3. Serum do twarzy Grease Lightning, Lush, ok. 50 zł
Początkowo bardzo nie lubiłam tego serum. Wydawało mi się, że zapycha, ale teraz, kiedy po zmianie pielęgnacji do niego wróciłam, okazuje się, że to doskonały lek na łojotokowe zapalenie skóry. Nie jest cudotwórcą, ale regularnie stosowany dodaje do pielęgnacji skóry problematycznej coś, czego mi brakowało. Niby nie leczy podskórnych grudek, ale przyspiesza znikanie i gojenie bolących „wulkanów”, a także bardzo mocno zmniejsza zaczerwienie skóry łojotokowej, dzięki zawartości nawilżającego karagenu oraz aloesu. Poza tym zawiera składniki takie jak: olejek z drzewa herbacianego, ekstrakt z tymianku i rozmarynu, wodę morską, oczar wirginijski, sok z winogron i olejek lawendowy, które regulują wydzielanie sebum (czego nie zauważyłam) oraz działają antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Jest to więc doskonały produkt naturalny, który regularnie stosowany naprawdę pomaga w leczeniu zmian różnego rodzaju. Nada się punktowo na pryszcze, jako serum na całą twarz, na wysypki na skórze (także kaszkę na czole pochodzenia grzybiczego, która często pojawia się po wakacjach), a nawet na leczenie grzybicy paznokci. Słyszałam, że jest bardzo skuteczny w leczeniu trądziku hormonalnego oraz bakteryjnego. W ŁZS łagodzi swędzenie skóry i zmniejsza znacząco zaczerwienienie.
[Pin on Pinterest]
[Pin on Pinterest]
4. Super Silna maseczka do włosów, Babuszka Agafia, 4 zł
Dawno już nie miałam tak porządnej maseczki do włosów, na dodatek naturalnej. Olej cedrowy, korzeń szczodraka krokoszowatego, mech dębowy i szyszki czarnej olchy wzmacniają cebulki włosów, zapobiegając wypadaniu i przyspieszając nieco wzrost. Zużywam dopiero drugie opakowanie maseczki, a naprawdę widzę wzmocnienie włosów. Wypada ich już znacznie mniej. Jak będzie ze wzrostem, zobaczymy. Ten produkt również koi i nawilża skalp – łagodzi wszelkie podrażnienia po niewłaściwych szamponach, suszeniu i produktach do stylizacji. Dzięki aloesowi, pszczelemu woskowi oraz łupinie z cebuli maska dba nie tylko o skórę głowy, ale też o włosy na długości, zapewniając miękkość, gładkość i blask. Jej ogromną jest fakt, że ani trochę nie obciąża włosów. Wręcz przeciwnie – nadaje sypkości, lekkości i objętości. Jestem nią zachwycona! Używam jej co drugie mycie w formie odżywki (nakładam też na skalp) oraz raz w tygodniu na suchą skórę głowy na 1-2 godziny w formie maski. Lubię też jej delikatny, ziołowy zapach i konsystencję musu owocowego – nawet opakowanie się zgadza! 🙂
[Pin on Pinterest]
[Pin on Pinterest]
A jakie są Wasze ulubione kosmetyki naturalne? Testujecie aktualnie coś dobrego? 🙂